niedziela, 29 grudnia 2013

Wychodne

Pani Matka miała wolne. Ukochany potomek wybył, wsiadł w białą toyotę i odjechał w siną dal na całą noc i prawie cały kolejny dzień. Pani Matka zachłysnęła się wolnością i zabrała Mości Pana Ojca na randkę ( on stawiał coby nie było) po czym powrócili wybitnie uchachani około uwaga uwaga-23! Szał... Nic to,że w międzyczasie wysłała kilkanaście sms-ów o obecne zajęcie Dziada vel Gangreny za co dostała wybitny opr,żeby dała spokój... Ten cudowny stan trwał nadal,gdyż pojawiła się Talala i Duju (bez tłumaczenia,kto wie ten wie). Trzy dni z rzędu Pani Matka spała do 11-12.... Już nie pamiętała jak to jest, słyszała tylko strzępki rozmów ok. 9 dochodzące z kuchni - Duju robił Dziadowi śniadanie i świetnie się dogadywali. Wujku P-nie chcesz go na dłużej? Jutro rajd po naszym  cudownym mieście w celu szukania pracy-posucha trwa już rok,trzeba zajrzeć do pupu po raz kolejny...

sobota, 28 grudnia 2013

Ha

Dzieciątko nie przestaje zadziwiać Pani Matki. Ostatnio tłumaczyła mu,że samo słuchanie poleceń nie wystarczy-trzeba jeszcze robić to o co ktoś prosi. Przykład- gdybyś chciał się nauczyć jeździć autem,a tylko przeczytał jak to się robi to czy będziesz umiał jeździć?
Młody po chwili namysłu-"Nie,bo nie umiem czytać"
No tak,mały szczegół.... A dzisiaj uraczył Panią Matkę dwoma buziakami-w ucho i w policzek po czym oznajmił,że jeden trafia do bębenka,a drugi do płuc... Gangrena jedna.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Paramparam...

Jednak nic tak nie robi dobrze kobiecie jak łażenie po sklepach,a potem kawa w doborowym towarzystwie... Wczorajsza wyprawa była przerewelacyjna i zaowocowała nowym seksowym płaszczem cioci M. w którym wygląda zabójczo! I te buty... W kwestii obuwia,szpilki na które Pani Matka choruje od dłuższego czasu są w mega przecenie,trzeba będzie złapać jakąś chałturę,bo jest rozmiar 35! A to się rzadko zdarza :)  Dzieciątko ukochane ma etap wdupiemaizmu wszystkiego,a już wyjątkowo poleceń rodziców. Tak więc nie ma mowy o normalnym ubraniu się,bo przecież najpierw trzeba założyć rękawiczki nie wiedzieć czemu,a potem trudno założyć resztę. Nie ma mowy o schowaniu elementów gry do woreczka-zbyt dużo roboty,nic to,że potem wszystkie się gubią. Obiad po co jeść o czasie jak jest ciepły-lepiej to zrobić pół godziny później i narzekać,że mama przeszczęśliwa nie leci odgrzać...Gdyby nie wspierająca postawa cioci M,która przeżywała dwa dni z nieśpiącym Gadem,więc nieco rozumie PaniMatkowe rozterki to ta chyba by oszalała. Pani Matka ma struny głosowe są zdarte do maksimum. Do tego dochodzi oczywiście PMS co daje mieszankę szaleństwa,histerii,rozpaczy i chwilowych wybuchów złości. Dziś frustracja osiągnęła apogeum,gdy dziecko szukało kapci w reklamówce-stała sobie bidulka w przedpokoju. Młodzieniec na hasło reklamówka poszedł szukać do szuflady ze zrywkami kompletnie nie myśląc gdzie kapcie ostatnio leżały.... Ale za to pokój wczoraj wysprzątał na błysk,a co! I nie ma tego po rodzicach :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Na granicy

Nie na granicy kraju,bo przecież z Unią mamy keine grenzen,a na dalszą wycieczkę się nie zanosi... Na granicy cierpliwości,wytrzymałości,jednym słowem totalny,że tak powiem (cenzura)... Wycieczka do lasu z potomkiem przypomina wypuszczenie z klatki dzikiego zwierza. Daje słowo,że wtedy wyrasta mu sierść, kły,a w oczach widać błyski pierwotnych instynktów.... Że wrzeszczy to pikuś,jakoś Pani Matki już to nie rusza,gdzieś musi ćwiczyć struny głosowe na co w naszej jaskini wielkości pudełka po butach mu nie pozwoli. Ale nie - ucieka,biega po błocie, przy samej rzece, Pani Matka daje słowo,że gdy w całym lesie jest tylko jedna kałuża to dziecko ją znajdzie... Ostatnio zabrała go na wycieczkę z wybitnie cierpliwą ciocią B. O dziwo ciocia B. nie oszalała, nie wrzeszczała i jakoś jej nie ruszało ciągłe kłapanie dziobem przez czteroletniego osobnika. Albo dobrze się kryła :)  Pani Matka widząc spodnie w stanie rozkładu, pomazane błotem na prawie każdym centymetrze sześciennym nogawek miała dość. Dzisiaj chciała wrzucić potomka do basenu coby upuścić mu co nieco energii,ale nic z tego. Za to ściany dziadka są cudnie upszczone  kolorowymi naklejkami. Może dzieciątko zostanie jakimś znanym dekoratorem wnętrz  ;p

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zbytek łaski

Niemożliwe staje się możliwe- Pani Matka pospała dziś do ósmej... Może nie do końca,ale przynajmniej nie została brutalnie wyrzucona z łóżka,bo śniadanie,siusiu,dres itp. Ach jak dobrze... Zawsze ok.7  rano w mózgu Pani Matki włącza się pstryczek: "Uwaga grozi wybuchem". Nawet jak młody śpi instynktownie nastawia się,że przecież zaraz przylezie,włoży lodowate stopy pod kołdrę i zacznie litanię:"stań,mamo no stań". I już na samą myśl szlag Panią Matkę totalnie trafia. Więc leży już podkurzona czekając na ten cudowny moment... A dzisiaj nic. Spała. Nic ani nikt jej nie zbudził. Żeby nie było tak pięknie Pani Matka ma katar,ale przynajmniej nikogo nie opluła jadem... Młodzieniec miał rano jakieś absurdalne życzenia, gdy cudowna  matka odmówiła spełnienia go, uznał: "Nie rozumiesz co się do Ciebie mówi".  Nosz kurcze nie rozumie...

sobota, 14 grudnia 2013

Kokonek

Nieodmiennie najcudowniejszą porą dnia są poranki z takim słodkim bobaskiem... Kwintesencja macierzyństwa... Rano Pani Matka jest z tych do których bez kija nie podchodź, zionie ogniem i sieje ogólne zniszczenie. Czarcie plemię oczywiście nic sobie z tego nie robi. Dziecię przemówiło ok. 9 miesiąca i wraz z pierwszym "tata" ruszyła lawina. Już jako roczniak gadał dużo i niestety nie szło tego zatrzymać. Potworniak uaktywnia się o 7 rano i tak do upadłego... Zakładanie skarpetek równa się pięciominutowy monolog, podobnie z każdą kolejną częścią garderoby. W pewnym momencie cierpliwość się kończy,Pani Matka pogania prosi, grozi,,straszy,przekupuje(baaardzo wychowawcze...) A on nadal więcej gada niż robi. Spóźnia się notorycznie. Wieczory kojarzą się równie koszmarnie. Po udaniu się na spoczynek energiczny czterolatek oczywiście nie może spokojnie leżeć w swoim łóżeczku. Najpierw czytanie bajki, potem zaczyna się wędrówka ludów-sikanie,picie,znów sikanie, jakaś kupa się przypałęta, jeść, znów pić,zabawka,może jednak inna,mamo spójrz,mamo przyjdź, kurde matka idź się powieś...No dobra-Pani Matka dopowiada sobie,ale myśli takie błądzą czasem po jej obłąkanym umyśle. A ponoć jest sroga i konsekwentna - cokolwiek to znaczy. W sumie najbardziej w całym dniu lubi jak dzieciątko jest w przedszkolu - o błoga ciszo... Wyrodna jest,no cóż, bywa...
Po kąpieli spakowała chłopczyka w zwyczajowy kokon z ręcznika i poleciła pędzić co tchu założyć piżamę. Niestety wziął to sobie zbyt dosłownie do serca i zamiast wyciągnąć rękę spod ręcznika i otworzyć drzwi z impetem na nie wpadł. Pani Matka zwala to na późną porę,albo zbyt długie oglądanie "Wilka i zająca" porobiło ubytki w mózgu tego dziecka...
Dobranoc,dziękuje za uwagę

piątek, 13 grudnia 2013

Złap mnie za rente...

Dziecię ukochane ma wadę wymowy. Niegroźną ponoć, już prawie wyeliminowaną przez przedszkolnego logopedę,ale swego czasu wada była przyczyną wielu zabawnych sytuacji. Otóż zamieniał "k" na "t" i "g" na "d" -  tzw. kappacyzm i gammacyzm. I tak pędzi  diabelskie plemię koło dziadka i nagle wypala- dziadet,dziadet, daj mi rentę.  Mina staruszki obok dość zgorszona-wszak jest świadkiem dorastania pokolenia Ferdynanda Kiepskiego żerującego w tym wypadku na dziadkowej,a nie babki rencinie... Otóż nie-wnuczuś poprosił tylko o podanie ręki.
Sytuacja kolejna - gra eska tv,a raczej coś tam sobie brzdękoli w tle,Pani Matka dzielnie udaje Perfekcyjną Panią Domu z żelazkiem w dłoni,pacholę niewinnie układa klocki na podłodze. Nagle słyszę jak nuci "oooo, złap mnie za rentę."
 Materialista mały ot co,wszystko kojarzy mu się z jednym.

czwartek, 12 grudnia 2013

O dziwo

O dziwo Pani Matka nie spóźniła się dziś do przedszkola. Rano półprzytomna odpaliła czołg,a tam surprise - zaparowała przednia szyba,więc prowadziła w sumie po omacku. Z powrotem już nie było tego problemu. Hmmm- to auto definitywnie nie przepada za swoim drugim kierowcą, tyko Pani Matce przymarzają drzwi,parują szyby i włącza się tylna wycieraczka bez powodu. Pacholę ubierając postanowił podnieść na duchu rodzicielkę i walnęło tekstem - nie lękaj się.
No to się nie lękam.... Ktoś chce świnkę morską na tydzień? Mnóstwo różnych okoliczności powoduje,że nie możemy naszego świniaka zabrać ze sobą w podróż. Za oknem słońce,a Pani Matka wkuwa na egzamin - chwilo trwaj...  

wtorek, 10 grudnia 2013

Hmmmm...

Zauważyliście,że współczesne place zabaw dla naszych latorośli to najbardziej zmyślne sale tortur jakie kiedykolwiek zostały wynalezione? Oczywiście dla tych dojrzałych osobników,bowiem w młodszych nieodmiennie wywołują dzikie okrzyki radości przy wejściu i gorzkich żalów przy opuszczaniu owych przybytków... Posiadając osobnika płci męskiej lat 4 prawie co jakiś czas jestem niejako zmuszona do korzystania z takich atrakcji. Zaczyna się mniej więcej podobnie- dziecię wpada z piskiem, rozebranie go graniczy z cudem,bo przecież już,teraz,w tej chwili, czas leci,a ja mu karze jakieś buty ściągać. Potem już wszystko  toczy się z prędkością światła. Wpadasz w tłum rozwrzeszczanego towarzystwa. Oczy bolą od nadmiaru kolorów, słodkości,rożowości, uśmiechniętych klownów i pluszaków. Słuch powoli siada, wszystko zlewa się w jeden wielki nieustający wrzask. Gdy mijają mnie jakieś mikro osobniki z twarzami pomalowanymi w motylki, zombie, superbohaterów mam wrażenie,że trafiłam na plan filmu grozy.  Br... Zabawne,że wśród tego chaosu gdzieś tam szóstym zmysłem zawsze usłyszymy płacz naszego wrzaskuna... Po godzinie ma się ochotę zwinąć się w kłębek w kąciku sali, a tu ciągle: "mamo spójrz - usiadłem,wstałem,zawisnąłem,skacze,płacze,siku,jeść, to on, bo mi zabrał,bo się wywróciłem" aaaaaaaaaaaaaaaa.....  Wychodzimy zabierając rozwrzeszczane pacholę- dla niego przecież trzy godziny skakania na trampolinie to nic. Pani Matka myśli tylko o kieliszku wina, książce, ciszy.... Patrząc na rodziców siedzących naokoło widać,że czują się tak samo. Szczęście w nieszczęściu korzystanie z tej wątpliwej dla Pani Matki przyjemności sporo kosztuje,więc jest raczej sporadyczne, ale strach pomyśleć co będzie, gdy znów przyjdzie lato i zaczną się zabawy w piaskownicy....