Dziecię ukochane ma wadę wymowy. Niegroźną ponoć, już prawie wyeliminowaną przez przedszkolnego logopedę,ale swego czasu wada była przyczyną wielu zabawnych sytuacji. Otóż zamieniał "k" na "t" i "g" na "d" - tzw. kappacyzm i gammacyzm. I tak pędzi diabelskie plemię koło dziadka i nagle wypala- dziadet,dziadet, daj mi rentę. Mina staruszki obok dość zgorszona-wszak jest świadkiem dorastania pokolenia Ferdynanda Kiepskiego żerującego w tym wypadku na dziadkowej,a nie babki rencinie... Otóż nie-wnuczuś poprosił tylko o podanie ręki.
Sytuacja kolejna - gra eska tv,a raczej coś tam sobie brzdękoli w tle,Pani Matka dzielnie udaje Perfekcyjną Panią Domu z żelazkiem w dłoni,pacholę niewinnie układa klocki na podłodze. Nagle słyszę jak nuci "oooo, złap mnie za rentę."
Materialista mały ot co,wszystko kojarzy mu się z jednym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz