Jest urokliwy, czwartkowy poranek. Pani Matka siedzi w kuchni przy otwartym oknie,gdzieś tam słychać dźwięki ulicy. Słońce tak pięknie świeci, poranne capuchino smakuje wybornie,a całą kuchnię spowija zapach świeżych naleśników. Z telefonu sączy się matkowa muzyka,wszak nic tak nie umili sielankowego poranka jak troche gitar i perkusji. A dzieć opity melisą wsuwa śniadanie nucąc : Ja jestem winna... Czego chcieć więcej?
p.s. - żeby nie było idyllicznie z drugiego końca kuchni spoglądają na Panią Matkę naczynia,które zaczynają przypominać piramidę Heopsa... Do roboty!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz